Kiedy możemy liczyć na odszkodowanie za wypadek na wojnie?
Polscy żołnierze podpisują polisy ubezpieczeniowe, które „nie działają” na wojnie. PZU, choć wypłaciło odszkodowanie, zażądało potem od rannych zwrotu pieniędzy. – Mam wystawić moją protezę na Allegro? – pyta chorąży Franciszek Jurgielewicz
W maju ubiegłego roku w miejscowości Mokur w Afganistanie Jurgielewicz dostał w nogę wystrzelonym przez talibów pociskiem granatnika. Lekarze amputowali mu ją w szpitalu w polskiej bazie Ghazni (później, w Polsce, nogę amputowano mu jeszcze raz, wyżej).
Za uszczerbek na zdrowiu Jurgielewicz otrzyma odszkodowanie z polisy, którą zawarło dla niego wojsko przed wyjazdem na misję (życie każdego polskiego żołnierza ubezpieczone jest na 250 tys. zł), armia zafundowała mu też naszpikowaną elektroniką protezę za ponad 100 tys. zł.
Ale Jurgielewicz miał jeszcze jedno ubezpieczenie, które przed wyjazdem zawarł razem z kolegami z firmą PZU Życie. Polisa miała chronić go finansowo przed „trwałym uszczerbkiem na zdrowiu spowodowanym nieszczęśliwym wypadkiem”.
– PZU odmówiło mi wypłaty pieniędzy w związku z wypadkiem w Afganistanie – mówi Jurgielewicz. – Wyjaśnili to tym, że doszło do niego w wyniku działań wojennych, a takich przypadków polisa nie obejmuje.
Ale dostał od PZU 6,8 tys. zł za to, że ponad sto dni spędził w ubiegłym roku w różnych szpitalach w Polsce. Tyle że niedawno PZU przysłało Jurgielewiczowi pismo, w którym chce „zwrotu niesłusznie wypłaconych świadczeń”, bo – jak wyjaśnia firma – „konieczność pobytu w szpitalu oraz leczenia operacyjnego związana była ze zdarzeniem, do którego doszło w Afganistanie podczas prowadzenia działań wojennych”.
– Skąd ja im wezmę te pieniądze, mam wystawić protezę na Allegro? – mówi Jurgielewicz. – Przecież wszystko, co dostałem, już dawno poszło na leczenie u prywatnych specjalistów.
Przeczytaj również: